Jakbym miała co robić to pewnie czas by leciał jak gepard (Izka:*)
Generalnie to... :) Nie mam co robić, nudzę się jak mops. Przylgnęłam do komputera na najbliższe dwa miesiące. W sierpniu wracam do domu na parę dni, a może więcej.. Dlaczego więcej?!
Otóż postanowiłam, że jak nic się nie poprawi to najpóźniej do początku lipca zacznę poszukiwania nowej rodziny na sierpień... WIEM WIEM WIEM, że dam radę, że będzie lepiej. Oczywiście. Dam radę wytrzymać do sierpnia, a w sierpniu będzie lepiej :)
Po prostu jest coraz gorzej, a oni nie wychodzą z żadną inicjatywą... Na pewno język jest blokadą,
ale ja rozumiem co oni do mnie mówią.. Teraz zrobiło się tak, że oni zaczynają mi coraz więcej na migi pokazywać (jeśli już w ogole coś się odezwą) na co ja mówię im,że nie muszę pokazywać, że rozumiem... kończy się to tak, że zaczynam się blokować przed powiedzeniem czegokolwiek...
Wczoraj byłam z Hostką i dziećmi w czymś takim :
Prawie 3godziny siedzenie w takim hałasie... A zaraz w ciszy. Bo Hostka siedziała non stop w komórce na facebooku... Spytałam jej czy jest zadowolona, że jestem u nich. Powiedziała, że tak. Później mi tylko oznajmiła, że w niedzielę zostanę sama z dziećmi i będę musiała zrobić obiad (aaaa nareszcie jakas rozrywka:D) I tak to wyglądało. Oni sami między sobą mało rozmawiają, wieczory spędzają przed TV, nic nie rozmawiając. Ja tak nie potrafię.
Mały ma od 3ech dni do mnie jakieś niewypowiedziane "ale". Nie będę się rozpisywać, bo już opowiadałam wieluuu osobom. Wczoraj już mnie to tak męczyło, ze pytam się go ( 16-19 siedziałam z nim sama) czy jest na mnie zły, a on że nie rozumiem, więc ponawiam pytanie, a on na to,że nie wie o co chodzi, odwrócił się do telewizora-do mnie dupą i przez 3godz nawet na mnie spojrzał.. a jak o cokolwiek próbowałam spytać to udawał,że nie słyszy. Pewnie ktoś pomyśli, że mogłam przed nim stanąć i face to face.. Ale dzień wcześnie robiłam malowanki z Małą i ją smyrnęłam po nosie a ona do mnie : "Dont hit me! O_O" Więc postanowiłam nie robić drastycznych kroków, bo jeszcze poszedłby do Matki i powiedział, że mu coś zrobiłam. Dlatego stwierdziłam, że skoro ma coś do mnie i nie chce gadać to nie przeskoczę tego i może zmięknie. Tak jest już od 3 dni... Nikt nie widzi problemu. Może tak ma po prostu być.. Nie mam również żadnych obowiązków. Sama z siebie staram się wszystko zmyć po obiedzie i po wszystkich. Bo mi głupio, że robią obiad również dla mnie. A ja nic.. Spędzam z dziećmi w ciągu dnia sama ok 3-4 godz. Nic przy nich nie robię, bo są bardzo samodzielne, poza tym nie chcą się ze mną w nic bawić. Czasem idę pograć w siatkówkę, która polega na tym,że Mała skacze na trampolinie ja jej rzucam piłkę,a ona mi odrzuca po całym ogrodzie...
Jak gdzieś mnie zabierają to i tak nic nie gadamy, właściwie. Czasem ja się o coś spytam... No i cóż, tak to wygląda. Nie chce tak spędzić pół roku czy roku. Chciałabym być w aktywnej rodzinie, towarzyskiej..
Chciałabym żeby ktoś podszedł do mnie jak do dodatkowego członka rodziny, a nie jako taniej opiekunki. Chcę zobaczyć Wielką Brytanię, poznać ludzi, nauczyć się języka.. Wiedziałam od początku, gdzie jest Walton i jak może być jeśli chodzi o rozrywke. Ale jakoś wydawało mi się,że rodzinka będzie spoko i ułatwią mi życie tutaj. A atmosfera jest conajmniej dziwna...
AMEN