środa, 19 czerwca 2013

Miesiąc w UK!

No dobra nie miesiąc, 4tyg, ale to prawie miesiąc :) Postanowiłam jednak dzisiaj zrobić notkę ;)
U mnie bez zmian. Dzieciaki nadal takie same. Na szczęście już nauczyłam się to olewać. Czasem tylko zrobi mi się mocno przykro.
Nic wielkiego się nie dzieje. Ciagle siedzę w Walton. Śpie, jem, spaceruje, czytam, słucham. Egzystencja :)
W zeszłym tygodniu w końcu dostałam "plan na tydzień". Gdzieniegdzie pomiędzy dniami, są wpisane prośby w stylu "jeśli możesz to zrób to i to... ". Nie ma tego dużo, wiec się nie rzucam jak wsza na grzebieniu. Aczkolwiek uważam iż mycie lodówki w środku to przesada na Au Pair.. No ale zrobiłam to wystarczajaco szybko i schludnie :) Oprócz tego Dzieciaki już totalnie przestały mi mówić rano i po powrocie ze szkoły "Hi" , a także "Goodnight". W każdym razie jak są dni, że jestem z nimi po szkole sama i się nie potrafią przywitać to widzą mnie przed oczami swymi, mówiącą do nich parokrotnie "Hi". Oczywiście mi nie odpowiadają... :)
NIESYMPATYCZNE DZIKUSY.

W moim pokoju są drzwi tarasowe zamykane na kluczyk. Diabły nauczyly się wychodzić na ogród tylko tymi drzwiami. W którymś momencie zaczęło mnie to tak irytować, że zamknęłam drzwi, schowałam kluczyk i szłam  w zaparte, że nie pamiętam gdzie jest:) Oczywiście piszę tu o dniach, kiedy mam całkowicie OFF i nie muszę na nich nawet patrzeć. W każdym razie z tego całego mojego chowania kluczyka, wywalczyłam to iż już rzadko kiedy próbują wejść/wyjść "moimi" drzwia, a oprócz tego zgubiłam jeszcze klucz od domu.
I uduście mnie,zastrzelcie nie mam zielonego pojęcia gdzie ten kluczyk się znajduje.
Z ciekawszych rzeczy jeszcze kupiłam bilet do domu i czekam sobie na powrót:))

Dziś pierwszy raz bym wpadła pod samochód. Ogólnie staram się bardzo pilnować, bo dopóki nie jedzie samochód, to nigdy nie mogę sobie wyobrazić po której stronie oni jeżdżą-tak tak dostałam już kociokwilku i na zawołanie nie wiem nawet po której stronie jeżdzę w PL, muszę się zawsze nad tym chwilę zastanowić.
W każdym razie bym wpadla i się wystraszyłam na maksa, Koleś był strasznie przystojny i nie zamierzał mnie potrącić, nawet w końcu mnie przepuścił!
Także jeśli macie wyjazd przed sobą, to miejcie się na baczności! Ja staram się jak najmniej przechodzić przez ulicę, bo nigdy nie wiem z której strony co jedzie:D hahahaah śmieszne, wiem

Kurczę, jeszcze o czymś chciałam napisać. HMM
SKLEPY. no właśnie. Mój problem społeczny nr 1.
Otóż rzadko kiedy zdarza mi się tutaj kupić to co konkretnie chcę. Np dziś chciałam kupić 1 cebule-ni cholery, pakowane po 3. Mały jogurt naturalny-ni cholery, duże pudełka, które po 4dniach mi pleśnieją.
Pieczywo chrupkie- ni cholery. Balsam do ciała nawilżający zwykły-ni cholery. Drożdże-ni cholery.
Tak jest za każdym razem, że robię sobie listę i później muszę kombinować.
Wiem, że Walton jest na końcu swiata i pewnie w większym mieście bym znalazła to co chcę, no ale to nie są jakieś produkty wielce wyszukane.. Tylko zwykłe podstawowe rzeczy.  Natomiast gdybym chciałą sobie kupić chipsy to znajdę wszelkie rozmiary, wymiary, smaki, kształty, kolory itp itp itp.
AAAAA i znalazłam dziś gotowe masz potejtos!!! Masakra:) och Angole Angole

see ya;*



3 komentarze:

  1. Ty to jednak jestes roztrzepana, jakbym czytała o sobie haha :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Mycie lodówki hahha ja jeździłam w pierwszej rodzince z psem do fryzjera z babcią do lekarza więc nie masz tak źle ale ja od nich uciekłam ;D
    Dzieci masz takie trochę dziwne i weź się za nich porządnie !! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. O lodówkę się nie martw, jak każdego dnia mam wypisaną karteczkę z rzeczami 'To Do', gdzie oprócz typowych rzeczy typu zmywanie i odkurzanie, znajdują się - mycie podłóg, mycie kafelek w kuchni, mycie wszystkich luster w domu, mycie mikrofalówki z wewnątrz i lodówki z zewnątrz ;D A to wszystko za marne 80 funtów + praca od 7.30 do 18. Ale za to tylko jedno dziecko jest diabłem, drugie jest za małe by mówić składnie, więc żyjemy w zgodzie, pokoju i miłości ;d

    OdpowiedzUsuń