czwartek, 6 czerwca 2013

( Brak pomysłu na notkę, to też tytuł. ) - o jedzeniu :)

W zasadzie nie mam o czym pisać. Dosłownie. Jestem tu 16ty dzień (licznik źle liczy) i życie chyba wsiadło w jeden konkretny wagonik i tak to się toczę do sierpnia.

Jeśli ktoś nie ma ochoty czytać wypocin o jedzeniu poniżej
-proponuję zjechać w dół:)

OBIADY
Czy robił ktoś zwykłego kurczaka w sosie ze słoika w piekarniku 3 godz??? :O Wiem, że jestem Polaczkiem-Cebulaczkiem, ale to naprawdę bez sensu i strata czasu. Można to zrobić na patelni w ten sam sposób w godzine... Także ZW bo muszę iść ten wyczyn zrobić, bo na 15 musi być obiadki, jak DIABŁY wrócą ze szkoły, a ja mam równo 12... :)
[Skończyłam!]

W sumie tak pomyślałam, że to może ma jakiś sens. Robi sie wszystko w 10min i po prostu samo dochodzi w kuchence. Oczywiście sos z puszki... Pewnie większość Anglików kupuje to co wystarczy podgrzac etc.
 U nas się je tony ziemniaków z jeszcze większymi tonami ich masła, w którym są jeszcze większe tony soli, jak nasze puree. Do tego jemy codziennie warzywa: brokuły, marchewka, kapusta gotowane.Wszystko oczywiście bez soli itp. To akurat duży plus. Tylko, że warzywa jedzą do wszystkiego, łącznie z ich prowizorką spaghetti-które jest najokropniejsze na całym globie podejrzewam, nawet w Chinach jakby ktoś zrobił spaghetti z psa to pewnie by było o niebo lepsze od tego tutaj. BRR
Wszystkie sosy itp. mają ze słoików albo z proszku, jeszcze nie widziałam żeby ktoś się fatygował zrobić sos.

Ogólnie na talerzach w większości jest "burdel". Nie tak jak w PL, ziemniaczki równiutko,posypane na 1cm2 koperkiem, obok suróweczka- z której sok nie wypływa poza jej terytorium i piękny tłusty schabowy-pan polskiego talerza. Tutaj, przynajmniej u nas, na talerzu ma miejscu bitwa warszawska. Totalny chaos, każdy inna talerz/nóż/widelec blablabla. No ale NIE CZEPIAM SIĘ :P

edit:
tak wygląda dzisiejszy obiad-made by OlaBuda 8) smakuje ciut lepiej niż wygląda:) Generalnie bałam się, że polegnę, bo dostałam tyle wytycznych jakbym dla Eli z Buckingham (dla niektórych Birmingham) pichciła:) Na szczęście małe Diabły zjadły.. ufff najważniejsze



ŚNIADANIA
Nie mam pojęcia co jedzą na śniadania Hości, jakbym miała strzelać to rzekłabym,że słodycze, bo tego tu najwięcej ubywa, a nie rano śladów jedzenia innych rzeczy :) Dzieciaki wpieprzają dosłownie chleb tostowy z masłem orzechowym, nuttella bądź tą ich solą masłową, tak jakby nigdy nie jadły chleba. Czasem mleko, które smakuje gorzej jak woda z kranu z jakimiś słodkimi płatkami. Oczywiscie pierwszy podejście do śniadania to wszelkiego rodzaju słodycze, po nich jogurty czekolodowe-a raczej desery i dopiero coś bardziej treściwego w porównaniu do ww.

KOLACJE
Na kolacje również nie ma żadnych wiwatów :) Mogłabym w sumie napisać dosłownie to samo co na śniadanie, czasem jedzą chińszczyznę - która w żaden sposób nie dorasta naszym polsko-wietnamskim "Dżonkom". Jedzą odgrzewane nuggetsy, frytki i tego typu sprawy. Ale raczej kończy się na słodyczach tak jak w sytuacji ze śniadaniem:)

PREKĄSKI I INNE
W tym miejscu mogłabym napisać to samo co wyżej-słodycze. Ale dużą rolę w żywieniu mojej HostF odgrywają chipsy, ciastka, ciasta i napoje-sziur. Mają tony czipsów. Myślę, że ładnie mogli by zapełnić nie jeden osiedlowy sklepik w PL, oni naprawdę pochłaniają te czipsy to na mi. Jak robią ciastka, które pięknie wyglądają to w tych ciastkach jest całe pudełko masła-ok 300g... W ciastach jeszcze więcej. Moi, piją wodę z kranu z sokiem zagęszczonym-squash, bodajże. Wyłamałam się i kupuję sobie normalną mineralną wodę, bo jakoś niespecjalnie lubię mieć kamienie w sobie...

Generalnie długo by gadać :D Odżywiają się kosmicznie niezdrowo! HAHAHA
Bardzo żałuję, bo nie mam żadnych fotek jedzeniowych, ale nie jestem taka trędi i dżezi.

_________________________________________________________________________________
O MNIE :)

Wytrzymałam dwa tygodnie. Mówiłam, że jak nic się nie zmieni w momencie 2tyg to szukam dalej.
Rzeczywistość wyklarowała inną decyzję. Zamierzam jakoś wytrzymać tutaj do wesela w sierpniu. Po weselu zamierzam dopiero szukać następnej rodziny. Z róźnych względów. Nie wiem czy dam radę im powiedzieć, że nie chcę tutaj z nimi akurat być. Po drugie nie wiem kiedy miałabym to zrobić. Z racji tego, że mam miliardy godzin czasu na dokładną analize i interpretację.. Wymyśliłam sobie iż żę powiem im mniej więcej tydzień przed wyjazdem,że "przykro mi,ale nie mogę dłużej wytrzymać bez rodziny i bliskich". To nie jest kłamstwo, ale po prostu niektórych powodów dla obupólnego dobra nie podam. Dlatego tydzień, bo miałam wyjechać na tydzień, więc będą mieli 2tyg żeby znaleźć nową AuPair. Wiem, że to mało, ale z drugiej strony w takim sam czas, mnie znaleźli i wyjechałam w 2 tyg. Także mam nadzieję,że i tym razem im się uda. Nie chcę mówić wcześniej ze względu na własny tyłek. Nie wiem jak zareagują, ale biorać pod uwagę obecną sytuację może być róźnie, więc nie chciałabym dłużej niż tydzień żyć tutaj w jakimś "kwasie".
Odnośnie AuPair-world, zdezaktywowałam konto, bo chcę je usunąć, a żeby to nastąpiło nie mogę się logować przez 60dni. Akurat jak będę w PL, 3.08 to wtedy założe konto i zacznę szukać... Dlaczego?
Bo w momencie kiedy powiem,że nie wracam, a Hostka zacznie poszukiwania, nie chciałabym żeby zobaczyła mój profil. Wiem, że to nie do końca jest w porządku, ale nie mam zamiaru na to zwracać uwagi, bo tak naprawdę nikomu szkody nie wyrządam, a najważniejsze w tej sytuacji jest dla mnie moje dobre. Nie są dla mnie tacy żebym się bardzo przejmowała... Dzieciaki są wredne, niewychowane.. Z Matką dalej nie mam kontaktu, jedynie co to Ojciec przychodzi i mnie informuje etc. Zabijam czas, wychodząc na plażę, na parę godz,a jak wracam to właściwie dzień ucieka... I tak w kółko. Nic się nie dzieje, nic się nie zmieniło. Momentami jest trochę lepiej, a jak jest źle to podwójnie. 





13 komentarzy:

  1. O to ja, sprawdzam czy dodaje się mój komenatrz :P
    A fasolki, jajecznicy i boczku nie wcinają?:P
    Do wesela jeszcze 2 miesiące podziwiam Cić, bo ja bym z nimi się tak nie cackała tylko od razu uciekała :D
    Całuje i ściskam Agata :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :* wcinają chyba, raz widziałam skorupki w koszu :D
      Mogę uciec nawet teraz, ale tak naprawdę to byłoby bez sensu, muszę jakoś wytrzymać i tak naprawdę absurd polega na tym, że nie mogę uciec: ):*:*:*

      Usuń
  2. Wiec nic sie nie poprawlio? Szkoda. A wiesz ze chyba od 24 lipca dzieciaki zaczynaja wakacje wiec bedziesz miala je caly dzien na glowie. Jak wlasciwie wyglada twoj dzien ile godzin pracujesz?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hej :) podpisuj się, bo nawet nie wiem komu odpisuję :) Wiemwiem, akurat od 24.07 posiedzę z nimi tydzień i dziękuję do widzenia. Albo wylecę w ostatnią sobotę miesiąca:) zobaczę. Tygodniowo myślę nie przekreczam 25godz. Choć tak realnie to to nie są godz pracy, bo np dziś od 12 mi się liczy-bo zaczęłam robić obiad, a dzieciaki w międzyczasie były pół godz w domu, więc tak naprawdę mam już odbębnione 5,5godz:) A zrobiłam obiad, nałożyłam i zmyłam, więc nic takiego. Wręcz mi to nawet odpowiada, bo mam co robić. Poza tym jak Hości mają off w pracy, to do 17 jestem na plaży, póżniej jak jest potrzeba to siedzę z którymś z Dzieci max. do 2godz. Gorzej np będę miała w ten weekend, bo są w sob&niedz w pracy, a że mała ma na 7 pływanie to od 6:30 będę na nogach i będę z nimi do 19. Ale tak jak mówię-nic przy nich nie robię...

      Usuń
  3. Kochana dasz radę! Chociaż moje zdanie znasz- nie jesteś szczęśliwa - uciekaj i nie ogladaj sie na innych ! Straconego czasu nikt CI nie odda :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. aaaa dzięęęki :* Cieszę się po raz kolejny, że takie masz zdanie jak Ja:) Muszę dać radę :) Chcę wytrzymać do sierpnia. Tym bardziej, że będę się niedługo uczyć jeździć samochodem tutaj, więc na pewno mi się przyda, w dalszych poszukiwaniach-dlatego muszę jakoś przecierpieć :( Wiem, że nikt mi nie odda...

      Usuń
  4. rób wszystko pod siebie bo to czas w którym powinnaś myśleć głównie o sobie! :) dodaję Twojego bloga do 'czytanych' jeśli nie masz nic przeciwko :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jasne nie ma! :) też tak myślę,-to mój czas, nie ma sensu się innymi przejmować...

      Usuń
  5. przeczytałam Twojego bloga od początku, ja również zdecydowałam się na wyjazd jako AP do Wielkiej Brytanii, dziś zaczęłam pisać bloga o całej tej przygodzie (http://apinuk2013.blogspot.com) co do Twojej poprzedniej notki, strasznie współczuje Ci, że trafiłaś na taką rodzinę, mam nadzieję, że będzie tylko lepiej - uda Ci się znaleźć jakąś lepszą host-family i będzie tak jak to sobie wymarzyłaś :) trzymam kciuki!

    OdpowiedzUsuń
  6. ojejj, co do pierwszego - bardzo bardzo przepraszam, nawet nie zauwyażyłam tego podobieństwa w opisach. jeśli Ci to przeszkadza, zaraz zmienię :) co do 2 - nad czcionką również popracuję :P a 3 - no cóż, tak właśnie staram się robić, kierować się tylko sobą. bo jak to mówią, rady zawsze można wysłuchać, ale nie zawsze trzeba z niej korzystać ;) byle do przodu! dokumenty zbieram, język szlifuje i już niebawem będę w UK, a przynajmniej taki mam plan :) co do szukania na własną ręke - chyba nie jestem aż tak odważna. na pierwszy raz zostanę przy agencji i zobaczymy jak się losy potoczą :)

    OdpowiedzUsuń
  7. czemu nie założysz konta z inny email?

    OdpowiedzUsuń