wtorek, 16 lipca 2013

Pierwsza wycieczka:)

W sobotę miałam taki kryzys, że postanowiłam, że jak nie odwiedzę siostry to jadę do kogokolwiek innego, a jak nie to uciekam. Przez ostatnie dni doprowadzają mnie już do dzikiej rozpaczy. Hostka zagina barierę swojego wyobcowania, a Dzieci są męczące.

Tak jak postanowiłam, tak o 7 w niedziele wstałam, o 8:30 byłam w pociagu, a o 9:30 w Chelmsford. Podróż do momentu dojścia na stacje była dla mnie mega stresująca. Ten kto mnie zna to wie, że mam nadzwyczajne przygody z pociągami-dlatego było to dla mnie wyzwanie:) Wszystko poszło ok, Konduktor wyjaśnił mi sam z siebie gdzie mam przesiadkę. Bilet był tani, 13Ł. Czekałam na siostrę godzine, skwar jak nie wiem. Swoją drogą powinnyśmy leżeć na plaży w Walton-bo to pogoda tylko na plażowanie...
Po przywitaniu, ruszyłyśmy na angielskie sklepy-szmaciaki. Nie kupiłam sobie nic niepotrzebnego-więc nie miałam zabawy z zakupów:( Poniżej wstawiam fotki ciuchów dla mojego Franciszka, bo są przepiękne :)








Po zakupach, oczywiscie lunch. Pojechałyśmy do niej tutaj :) Zwiedziłam resztę sklepów, pare miejsc itp. Miałam autobus powrotny do Chelmsford o 20:45 i tak na niego czekałyśmy już z pół godz, po czym moja D. sprawdziła rozkład i okazało się, że to autobus widmo w naszych głowach.. Nie wiem skąd sobie tą godzinę wymyśliłyśmy- w każdym razie, zostałam na noc. Poszłyśmy po piwo i jeszcze do 1 gadałyśmy. Rano jakieś tam duperele i D. do pracy, a ja w stronę domu. Oczywiście zahaczyłam po raz kolejny o sklepy w poszukiwaniu sukienki na poprawiny. Nic nie ma. Wszystkie sklepy monotematyczne, pod tym względem. Sukienki nie kupiłam, ale już z tej zakupowej beznadzieji, musiałam sobie kupić coś zbędnego i drogiego. Wybór padł na donuta do włosów, którego ma mała tutaj, a w PL takich nie ma, a również w UK nigdzie indziej nie znalazłam. Kosztował 40zł, najdroższy mój zakup do włosów EVER.




Także w miarę zadowolona, zaczęłam się dosłownie telepać w kieunku stacji, pociąg spóżniony-poczułam się jakbym była w Polsce, na PKP :) Po 17 wylądowałam w domu, szybkie zakupy w tesco i nareszcie zobaczyłam morze:))) Nikt się ze mną specjalnie nie przywitał, J. ledwo odpowiedziała na moje "Hi" -nawet nie patrząc i to by było na tyle z czułości :)


Sumując.

Pogoda sprzyjała, uśmiałam się z D. jak zawsze-do rozpuku. Odetchnęłam, zebrałam siły na ostanie 2tyg. 
Aczkolwiek wróciłam do Walton z jakąś pustką, której wyjaśnić sama sobie nie potrafię.
Co do samych sklepów i cen w UK-wiem, że dużo dziewczyn jedzie tutaj jak do zakupowego raju.
Wcale tak nie jest, nie mówie o ciuchach, ale też o jedzeniu itd.. Właściwie pokusiłabym się o stwierdzenie, że tutaj wszystko jest droższe bądź takie samo. Rzadko się zdarza, że coś jest tańsze. Aczkolwiek jest tutaj wszystko. W samym szmaciaku Primarku, można się obkupić, ale to są szmaty-czasem nawet nie sezonówki. Poza tym ceny takie jak u nas w H&M. Już nie wspomnę o samych podróżach. W normalny dzień za bilet płaci się dwa razy tyle, co w niedziele-więc proponuje podróżować w tym dniu :) 

To właściwie wszystkko, jeśli ktoś dotarł do końca moich opowieści dziwnej treści, to gratuluję :)
Pisałam w miarę szczegółowo, bo moi bliscy wchodzą na bloga:) Aczkolwiek dla innych również:)
Jak licznik wskazuje-tylko parenaście dni przedemną. Jakoś zleci. Może jeszcze gdzieś się wybiorę :) Chociaż ta podróż kosztowała mnie na polskie parę stów ładnych, spędziłabym za te pieniądze tydzień nad jeziorem :) Nie powinno się przeliczać, ale jeśli ma się tutaj taką pensję jak w PL-to nic innego jak oszczędzać :)

BU ZIA KI 

PS :)
Zapomniałam jeszcze dodać, że nie mam innych zdjęć, bo ja nie jestem taka, że pamiętam o aparacie. Także leżał grzecznie w torbie:) I jeszcze przestroga: PILNUJCIE I NIE ZOSTAWIAJCIE żadnych rzeczy w sklepach ani gdziekolwiek w Anglii, bo żeby później to odzyskać to jest wieeeeeeeeeeeeelki problem!!!
My, przez przypadek zostawiłyśmy reklamówkę w primaraku z moimi duperelami i z godzine czekałyśmy na zwrot. Mimo, że na kamerach można było to sprawdzić. Mimo, że powiedziałam co tam było. Blablabla.


11 komentarzy:

  1. W moim mieście w pl można kupić dużo rodzajów tych donatów do włosów, więc są w pl .:)
    Faktycznie trzeba mieć szczęście żeby trafić na dobrą rodzinkę. Bo pewnie jakieś 99% z nich przez skype udaje the best host family ever, :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wszędzie w Polsce jest tego mnóstwo, ael tych donutów akurat nie ma. NOOO ja jak śledzę blogi dziewczyn z USA, to tam jeszcze lepsze cyrki niż w UK. Podstawa to dystans i zadawanie miliona pytań o szczegół:)

      Usuń
  2. Primark niby uchodzi za tani sklep, ale nawet nie biorąc pod uwagę jakości ciuchów, jestem w stanie stwierdzić, że jest tam drogo. Owszem, nie wszystko, ale jednak. W Polsce jestem w stanie kupić rzeczy o połowę taniej :o
    Jedyne co mają naprawdę tanie, to kosmetyki. Polecam Ci firmę 2true i MUA, za funta czy dwa można kupić tak fajne rzeczy, że głowa mała :) W jednej drogerii kupiłam też w tej cenie całą paletkę pięciu cieni, ale nie pamiętam niestety co to było...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. i sleeka jeszcze ja polecam:)

      Usuń
    2. taaak, też uważam, że jest drogo. Wiem wiem wiem, własnie sleeka mua i 2true widzialam :)))

      Usuń
  3. Bardzo dobrze, że pojechałaś do Dominiki, już wcześniej powinnaś to zrobić :) Naładować baterie, zebrać siły :)
    A swoją drogą Franio ma z Tobą dobrze, ubranka extra, a ten jasny sweterek bomba!
    Całuski Agata :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie tłumacz się, że nie masz zdjęć bo aparat... tylko trza było trzaskać samojebki Twoim Fashion LG :* i mi wysyłać :( NJD.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. planujęę kupic jednak pajpona, bo tu wszyscy go mają i mi wstyd z moim LG, nawet fashion :P

      Usuń
  5. Stara, zleci Ci te 16 dni :D ŻYCZĘ POWODZENIA Z PAKOWANIEM :*************

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hahahahahahaha dzięki stara:D jutro zaczynam:D bedzie krejzi:P :*:*:*:*

      Usuń