czwartek, 25 lipca 2013

Pakowanie na powrót.

No i wystartowałam. W godzine miałam spakowaną walizkę i bagaż podręczny. Właściwie dylematów nie miałam, bo po prostu biorę wszystko. Na szczęście wywiozłam do siostry parę rzeczy, bo inaczej byłoby kiepsko. Wg wagi moich hostów, moje walizka ważą w normie. Oczywiscie po raz kolejny zadziwia mnie fakt, że walizka waży 'jedyne' 20kg, a ja ledwo mogę ją poderwać z ziemi.
Właściwie wszystko mi się zmieściło...

Teraz pokój jest taki jakiś pusty. Chociaż z wierzchu nie zgarnęłam prawie nic, ale mimo to czuć już w nim mój wyjazd i to, że nie wrócę.
Pamiętacie to uczucie, taką pustkę - na koloniach, obozach, ogólnie wakacjach itp. jak jesteście gdzieś i nagle czas się kończy i następuje powrót do domu. Tak właśnie się czuje. Mimo, że było średnio. Ale przywiązałam się do tego miejsca, do mojego kota, do mojego morza, do mojego łóżka/pokoju... do mojego żywopłotu, do mojego fotela... I ewidentnie czuję smutek...

Niektóre z Was wiedzą, niektóre nie, że Hości nie odwiozą mnie na lotnisko, bo 'nie mogą' ( czytaj :  największy problem świata to obudzić 9,10 letnie dzieci o 4am, wsadzić do samochodu i o 7am być z powrotem ) i chcieli mi zamówić taxi za 120Ł, ale zapłacili by połowę. Za te 120Ł miałabym bilet w jedną i drugą stronę do PL samolotem. HIT mojego wyjazdu!!! Odległość odemnie do London Stansted to jakieś 50mil, cyzli ok 75km...
Przez ostatnie dwa dni byłam mega wściekła, bo od początku ich w zasadzie o nic nie prosiłam i nawet tego nie moga dla mnie zrobić. Stanęło jednak na tym, że dzień przed zawiozą mnie do siostry, a stamtąd będę miała dojazd na lotnisko 3razy tańszy...

Przy okazji powyższej sytuacji, straciłam skrupuły aby teraz poinformować ich, że nie wracam. Może robię bardzo źle, może robię źle, a może to nie ma znaczenia. Już mnie to nie interesuje. Ja, byłam wobec nich w porządku. Aż do teraz.

Wbrew pozorom smutno mi wracać do Polski. Oczywiście nie będę tęsknić za moimi gburami, tylko mam w sobie żal, że nie udało mi się trafić na naprawdę fajną angielską rodzinę. Wiem, że nie ma idealnych układów, że jakby nie było jesteśmy 'pracownikami'.. Ale wiem, ze mogłam trafić lepiej... I mam nadzieję, że w 1szym tygodniu wrześnie trafię lepiej... :)

CDN

7 komentarzy:

  1. Już spakowana? :) Potem hości wchodzą do pokoju a tam pustki, dzień później sms że nie wrócisz. Jak ja bym chciała zobaczyć ich reakcje, jakaś ukrytą kamerę zostaw. ;) Ciekawe czy oleją jak zwykle czy będzie się coś więcej działo.
    Czekamy na dalsze posty. Te od września też. Oby nowa rodzinka była lepsza! :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. noo spakowana :)) ale spoko, parę rzeczy zostawiam :)) ja też bym chciała zobaczyć ich reakcje, ale nie face to face:P Myślę, że się wkurzą, ale.. oleją!! to chyba ich ulubiona akcje: olewanie!! Też mam taką nadzieje :)) Dzięki! :*

      Usuń
  2. kręcę głową. masakra z tymi hostami.
    chociaż wiem, że moi też by nie obudzili rano dzieci o 4rano,żeby Cię odwieźć. to nie są nasi rodzice szczerze mówiąc.. no cóż ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. oj Pola. wiadomo, że to nie są nasi rodzice, ale rodzina goszcząca..

      Usuń
  3. hahaha uwielbiam Cie ! ;) Daj znac jak bedziesz po "akcji" :D
    Szukasz rodzinki na wrzesien w Irlandii czy Angli ? :)
    Wbijaj do mnie, jest na prawde bardzo fajnie i jest duze zapotrzebowanie ! ;);*

    OdpowiedzUsuń
  4. moja hostka wydzwaniała do mnie na polski numer gdy nie wróciłam ;D Ale.. to już nie był mój problem, znalazłam lepszą rodzinkę ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Aa ja w sumie miałam taką samą odległość z lotniska do domu tutaj, miałam 3 przesiadki i pierwszy raz poruszałam się tam pociągami ale jakoś nie widziałam w tym wielkiego problemu.
    Ale może to kwestia nastawienia :) W każdym razie trzymam kciuki za nową rodzinkę! Na pewno trafisz lepiej. Kieruj się na Hiszpanie, jest tu genialnie :)

    OdpowiedzUsuń